niedziela, 8 stycznia 2017

W ramionach gwiazd, czyli wracamy na (kosmicznego) Titanica

Znacie Titanica? A może kiedyś słyszeliście o takim filmie? Jeśli nie, to nie wiem na jakiej planecie się chowaliście.
  Być może gdzieś w kosmosie, razem z Lilac i Tarverem, ponieważ ta dwójka chyba o nim nie słyszała.
  Oboje są pasażerami Ikara, statku kosmicznego, który na zawsze odmieni ich życie. A właściwie jego katastrofa.
  Brzmi znajomo?
  I tak i nie. Ponieważ akcja W ramionach gwiazd skupia się na tym, co wydarzyło się później. A autorki zamiast odświeżyć znaną nam historię, podały coś zupełnie nowego. Historię, która pozwala ci lecieć i spadać razem z nimi.
  Taka właśnie jest ta książka - jak lot poprzez kolejne strony, kiedy wciąż pragniesz poznać ją w całości.

 
opis:

(tu powinien być wycięty cytat, którego się pozbyłam, bo nic nie wnosi i w dodatku myli)
Ikar, największy prom kosmiczny w całej galaktyce, rozbija się podczas rejsu. Jedyni ocaleni to Lilac – córka najbogatszego człowieka w całej galaktyce, i Tarver – młody bohater wojenny, który nie należy do elity. (Ale jest dosyć rozpoznawalny w mediach). Muszą zjednoczyć siły, by wrócić do domu i rozwiązać zagadkę tajemniczych wizji, jakie zaczynają ich nękać. (Przed tym powrotem do domu, oczywiście).
Wkrótce rodzi się między nimi uczucie. Jednak w świecie, z którego pochodzą, ich związek jest skazany na potępienie.
(Mało powiedziane. I w zły sposób).
Czy mimo to nadal będą chcieli opuścić planetę? (Serio to ma być ich największe zmartwienie?)

źródło opisu: http://www.znak.com.pl/ ft. ja

Plusy:

Rozdziały przeplatane są urywkami z przesłuchania Tarvera, które wręcz pokochałam. Serio, nie mogłam się ich doczekać, tak dobrze (i wiarygodnie) były napisane.
  Poza tym cała książka jest naprawdę przyjemna. Nieźle się bawiłam podczas czytania (chociaż nie można jej nazwać zabawną) i przez prawie całą opowieść towarzyszył mi dreszcz niepokoju, momentami wręcz strach. Wywoływanie emocji mamy tu więc na plus (chociaż w scenie finałowej na tej planecie jakoś mi tego zabrakło, ale późniejsza postawa głównej bohaterki chyba mi to rekompensuje).
  Tarver i Lilac przedstawieni są naprawdę fajnie, polubiłam ich i to jak się zmieniali podczas tych wszystkich wydarzeń.
  Książka jest napisana w taki sposób, że czytanie naprawdę sprawia przyjemność i pozwala oderwać się od szarej codzienności.

Minusy:

Cóż, jest ich w zasadzie mało. Gdzieniegdzie brakowało mi szczegółowych opisów chyba przede wszystkim uczuć (na przykład kiedy Tarver był chory, a Lilac się wyszystkim zajmowała). Albo jedna z końcowych scen w tym domku, a w zasadzie pod nim (nie będę spojlerować) - zdecydowanie brakowało mi lepszego opisania finału.
  Oczywiście do tego wszystkiego dochodzi początkowe ogromne podobieństwa do Titanica. No wiecie - bogata [i ruda] dziewczyna (Rose/Lilac) i chłopak z ludu (Jack/Tarver), chociaż przez różnice klasowe nie mają szans na związek, stawiają czoła wielkiej katastrofie, która ich odmienia. Tym razem jednak to wydarzenia po tej ogromnej tragedii kształtują naszych bohaterów, a w dodatku gdzieś w połowie książki dochodzi nowy, ciekawy wątek.
  Kolejnym minusem jest to, że... Nie martwiłam się aż tak o bohaterów. Gdyby to było na przykład Jutro lub inna taka książka, brakowałoby im jedzenia, albo spotykałyby ich jakieś nieszczęścia - gorsze niż strata manierki do filtrowania wody. Jeśli to ma być przetrwanie, to trochę dziwne jest to, że nigdy nie głodowali... (No tak, jedli trawę i znajdowali racje żywnościowe, ale...). W każdym razie wszystko wyglądało na zbyt nieprawdopodobne.
  No i brakowało mi informacji o tym co dokładnie Tarver robił w tym wojsku i czym zasłynął. Naprawdę czekałam, aż to dokładnie opowie Lilac (chociaż na pewno znała jego historię jak wszycy - prócz CZYTELNIKÓW), a jedyne co dostałam to przebąknięcie dziewczyny, że przypadkiem uratował stację czy coś i już jest sławny. Agh, a gdzie szczegóły? No cóż, nie można mieć wszystkiego.


Podsumowanie:

Tym razem czytanie zajęło mi nieco ponad dwa dni (a w międzyczasie oglądałam sobie jeszcze godzinami Arrowa), ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że książka podobała mi się. I to bardzo.
  Brak mi było czegoś takiego - lektury, przez którą będzie się płynęło i która odblokuje mój czytelniczy zastój. Chociaż książkę skończyłam czytać wczoraj, to do tego momentu przeczytałam już trzy inne. I to przed piętnastą.
 

Ocena: 9/10

Nox!

- A.

Udostępnij ten wpis

niedziela, 1 stycznia 2017

Odksiążkowuję półki, czyli akcja Wyczytywania Domowych Książek

Lumos!
  Nastał kolejny rok i pewnie część z Was będzie szukać jakichś książkowych wyzwań. Osobiście nigdy żadnego nie robiłam (niektóre są zbyt ograniczające - nie znam żadnej książki, której akcja działaby się w mojej mieścinie. Poza tym po prostu o nich zapominam), ale w tym roku trafiłam na coś ciekawego.
  Chociaż na datę spojrzałam dopiero później, to myślę, że i w 2017 można rozpocząć to wyzwanie (LINK).
 Ogółem w akcji chodzi o to, żeby w końcu zebrać się w sobie i zacząć czytać książki, które zalegają nam na półkach. Oczywiście to nie oznacza całkowitej rezygnacji z kupowania nowych książek (bo nie wiem czy się tak nawet da). Ma to pomóc nam wziąć się w garść i nie odkładać czytania kupionych kiedyś książek w nieskończone.

  Osobiście chciałabym czytać co najmniej dwie "stare książki" miesięcznie - zrobiłam sobie nawet listę.
  

   Domowe książki, które chciałabym przeczytać w 2017:


   Nigdziebądź

  Tą książkę wygrałam w konkursie na Facebooku i już odkąd tylko ustawiłam ją na półce chciałam się za nią zabrać. Ma piękną okładkę i miłe w dotyku kartki, a w dodatku pięknie pachnie... No i opis wydaje się całkiem ciekawy. Szkoda tylko, że jakoś wiecznie nie mam na nią czasu. Czas to zmienić!


  Kieszonkowe wydania książek Kinga (w tym Misery i Sklepik z marzeniami) 

  Jak na razie udało mi się przeczytać tylko Martwą Strefę, którą wręcz pokochałam. A czekają na mnie jeszcze trzy (lub cztery?) kieszonkowe wydania książek Kinga, zdobyte w Biedronce i Carrefourze. I z nimi trzeba się w końcu rozprawić! (nie ważne jak przerażająco brzmią opisy dwóch z nich)


  Ulysses Moore - tomy 11 i 12

  Słowa nie wyrażą jak bardzo kocham tą serię. Zaczęłam ją czytać kiedy byłam jeszcze w podstawówce - czyli ładnych parę lat temu - i nadal nie mam ochoty się z nią rozstawać. Książki są tak pięknie wydane i w dodatku aż wypływa z nich tajemnica, którą w końcu muszę odkryć. Już niedługo.




  Silver. Druga Księga Snów

  Kolejna wygrana i kolejna nieprzeczytana książka. Chociaż tom pierwszy nie podobał mi się aż tak bardzo jak Trylogia Czasu (którą też czytałam lata świetlne temu - pamiętam to oczekiwanie na ostatni tom...), to zdecydowanie przypadła mi do gustu. Ciekawa jestem jak będzie z tą częścią.


  Ratowanie świata i inne sporty ekstremalne,

  czyli Muszę Wreszcie Skończyć Maximum Ride, bo naprawdę przypadli mi do gustu bohaterowie i cała historia. Ah, no i mój shipp musi się w końcu okazać prawdą. Musi.


  Powiedz wilkom, że jestem w domu

  Kupiłam ją chyba w październiku, kiedy byłam u babci. Kiedyś sporo się o niej słyszało, więc kiedy zobaczyłam ją w promocji nie zastanawiałam się zbyt długo nad kupnem. Oh, no i do tej pory jej nie przeczytałam.


  Duma i uprzedzenie & Rozważna i romantyczna

  Jak na razie z kolekcji "klasyków", które sobie kupiłam udało mi się przeczytać Wichrowe Wzgórze. Zostały mi jeszcze te dwie, no i zamierzam kupić następne, więc wypadałoby się WRESZCIE za to zabrać.


  Sny bogów i potworów - tom I i II

  Córkę dymu i kości po raz pierwszy czytałam baaardzo dawno temu, dlatego w 2016 postanowiłam go odświeżyć. Przy okazji przeczytałam też Dni krwi i światła gwiazd, więc teraz na półce został mi tylko ten jeden tom podzielony na dwie części. Robi się coraz bardziej krwawo, więc mam nadzieję, że kiedy skończę czytać, nie będę całkiem odwodniona od płaczu.


  Greccy herosi według Percy'ego Jacksona

  To jedyny dodatek do Persiaka, którego jeszcze nie czytałam (Berła Serapisa też, ale tam są historie, które już znam) i naprawdę nie mogę się doczekać czytania go. Tylko zawsze kiedy zaczynam czuję się jakaś taka niegodna i odkładam go XD Czas się wreszcie przełamać i przygotować na humor wujcia Ricka.

  
  Alicja Królowa Zombie 

  Już nawet nie pamiętam co się działo w dwóch poprzednich częściach, ale wiem, że mi się podobało. Przez długi czas myślałam, że "Alicja" jest trylogią i dlatego zszokował mnie widok czwartej części na półce w Matrasie. No cóż, zobaczymy, powinno mi się spodobać. Zwłaszcza, że ostatnio mam fazę na rzeczy związane z Alicją w Krainie Czarów.

  
   Do tego wszystkiego dochodzą inne zalegające mi na półkach książki - zarówno te niezaczęte jak i zaczęte oraz dwa komiksy - Batman: Hush - część 1 i Spider-Man - Marvel Team Up (ten zaczęłam już dawno temu). Oraz ebooki. Zamówiłam też sobie swoją pierwszą w życiu mangę - Ao Haru Ride (tom 1), bo bardzo spodobało mi się to anime.

   A wy? Podejmiecie się tego wyzwania? A może na 2017 macie już jakieś inne?

  W każdym razie życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku i wielu wspaniałych książek ♥

Nox,
- A.
Udostępnij ten wpis

czwartek, 29 grudnia 2016

Cyrk Nocy, czyli jak zaczarowała mnie pozornie zwykła książka

  Czytałam ją kilka tygodni.
  Brałam do ręki i znowu odkładałam po paru stronach. Czułam, że niedostatecznie wdrożyłam się w tą historię.
  I ciągle, zawsze do niej wracałam.
  Dopiero około 120 stron przed końcem coś sprawiło, że nie mogłam się od tej książki oderwać.
Mowa oczywiście o Cyrku Nocy pióra Erin Morgenstern, który w końcu udało mi się wczoraj skończyć.

opis:

Rozgrywająca się w zaczarowanym cyrku u schyłku dziewiętnastego wieku powieść Erin Morgenstern to magiczna, ponadczasowa historia miłosna.W wędrownym cyrku dzieją się rzeczy niezwykłe, bardziej niezwykłe niż popisy akrobatów i treserów. To cyrk magiczny, w którym do pojedynku stają zakochani, a ich bronią jest wyobraźnia. Londyński reżyser Chandresh Lefèvre postanawia stworzyć cyrk. Nie przypuszcza, że stanie się on areną rozgrywek między znanym prestidigitatorem a "mężczyzną w szarym garniturze", a raczej między ich wychowankami Celią i Markiem. Młodzi, nieświadomi konsekwencji walki, którą mają ze sobą stoczyć, kreują w cyrku wiele niezwykłych, magicznych przestrzeni. To stanowi sens ich zmagań i tło ich miłości. 

(ostatnie zdanie z opisu wycięłam, bo to jawny spojler!)

Plusy:

  Ta książka wypełniona jest tajemnicą. I z każdą stroną ona pochłania nas coraz bardziej. Ten dreszczyk tajemniczości towarzyszy nam aż do ostatnich stron i jest to na pewno jeden z plusów tej opowieści.
  Kolejną zaletą są opisy Cyrku. Chyba ani razu przedstawienie przez autorkę wnętrza cyrkowych namiotów mnie nie nudziło. Tak właściwie to wręcz nie mogłam się tego doczekać.
  Następnym atutem są bohaterowie. Wbrew pozorom nie kibicowałam jednak aż tak głównej parze przeciwników. Chociaż odkąd tylko w książce pojawiła się młoda wtedy jeszcze Celia wiedziałam, że ją polubię i się na niej nie zawiodę. Od początku jej kibicowałam (oraz znienawidziłam jej ojca za metody szkolenia, które na niej stosował) i myślę, że chyba w żadnym stopniu nie przypomina nie lubianej tak przez większość bohaterki typu Mary Sue.
  Następnie do grona uwielbianych przeze mnie postaci dołączył Bailey oraz bliźniaki Murray. To w zasadzie między innymi dla nich ciągle wracałam do tej opowieści. Naprawdę ich polubiłam. Wnosili coś świeżego i niesamowitego. Nawet pozornie zwykły Bailey.
  Na pochwałę zasługuje również fakt, że chociaż akcja nie rozgrywa się w naszych czasach,  to została odpowiednio przedstawiona. I ma klimat. Serio, klimatu w tej książce nie brak.
  Zakończenie aż przejęło mnie dreszczem. Nie spodziewałam się tego, że końcowa rozmowa Szkraba z Nie-Powiem-Kim aż tak mnie zafascynuje. Tak właściwie to nie za wiele się spodziewałam i cieszę się, że się chociaż trochę myliłam.


Minusy:

 Bardzo długo zajęło mi wczucie się w tą opowieść. 
 Kolejną rzeczą jest to, że aż do końca książki myliło mi się kto jest kim i wiecznie byłam zdezorientowana. Na samym początku myślałam nawet, że Celia to Gizmo (tylko coś mi daty nie pasowały...).
 O właśnie. Daty. Jeśli o nie chodzi wiecznie się gubiłam, bo po prostu je pomijałam (a są na początku każdego rozdziału), myśląc, że to po prostu miało dodać klimatu. Dopiero około 120 stron przed końcem zaczęłam zwracać na nie uwagę i to pomogło skupić się na opowieści, a nie na tym co się tu właściwie odwala z chronologią XD Naprawdę, polecam zwracać na nie uwagę, chociaż to może być uciążliwe, bo rozdziały są dosyć krótkie.
  Uważam także, że potencjał niektórych postaci nie został do końca wykorzystany i ich uczucia mogłyby zostać lepiej przedstawione. Przez to właśnie nie do końca cieszyłam się ich szczęściem, czy smuciłam porażkami. Bo w zasadzie były mi troszkę obce.
  Istnieje jeszcze kwestia Isobel. Chociaż nie do końca pamiętam z jakiego konkretnie powodu, bo zaczęłam czytanie dość dawno temu (6 tygodni?), to wiem, że zdenerwowała mnie postawa Marca wobec niej. Cały czas ją zwodził i wykorzystywał, a potem tak od niczego ta jego miłość do Celii. S e r i o? Spodziewałam się po nim więcej. I pamiętam, że mocno mnie tym zdenerwował. Po prostu nie pasowało mi to do niego.


Podsumowanie:

  Historia ta pokazuje nam, że dobro i zło ciągle zmieniają kształt i nic teraz nie jest takie oczywiste.
  Tajemnicza Tsukiko, planowanie działalności Cyrku przez jego założycieli i spora dawka jakiejś magii, która mnie do tej książki przyciągnęła - wszystko to, o czym tutaj napisałam warte jest waszej uwagi.
  Pomimo wymienionych przeze mnie wad, uważam, że każdy powinien zapoznać się z tą książką. Choćby po to, by potem nie być zdolnym  wrócić do naszej rzeczywistości.
  Myślę, że Cyrk potrafi zaskoczyć każdego. Trzeba tylko dać mu szansę.


Ocena:
8/10

Uwagi:
 Dzisiaj skończyłam trzeci sezon Glee i obejrzałam kilka odcinków następnego. A teraz słucham piosenek z poprzednich sezonów. Ta informacja nic nie wnosi, po prostu chciałam się nią z kimś podzielić. Muszę chyba odstawić internety :")
 Aha, przepraszam za źle postawione przecinki i inne pomyłki. Będę nad tym pracować!

 Nox,
-A.



 
Udostępnij ten wpis

piątek, 9 grudnia 2016

Pierwszy (nie)zanudzający tag, czyli opowiadam o Krainie Czarów


Book TMI Tag
(zanim wszyscy mnie znienawidzą - zamierzam się rozpisać)

Po co tagi?

Myślę, że dzięki nim będziecie mogli lepiej poznać mnie i moje "poglądy" na temat książek. Nie we wszystkim musimy się zgadzać, ale jak to mówią: czytanie jednoczy.

Zaczynamy!


1. Która fikcyjna postać ma najlepszy styl?

CHWILA. Stop.
Pierwsze pytanie i ja już nie rozumiem. To zupełnie tak jakbym radośnie podpisała się na teście i przy pierwszym pytaniu zrobiła Glonomóżdżkowatą minę.
Jaki styl?
Pytam poważnie: chodzi o niepowtarzalną osobowość, czy bycie modową wyrocznią, a może tym i tym (jak Apollo)? XD
No dobrze, może postawię po prostu na Lysandrę. Ta to miała osobowość (i stroje).


2. Książkowy chłopak/książkowa dziewczyna - zauroczenie.

Jest całe multum książkowych postaci, które uwielbiam. Naprawdę, mogłabym wypisywać całe ich listy, ale ponieważ wszyscy by posnęli, po prostu podam... Trzech?

Są to:
* Aaron Anderson z Dotyku Julii - naprawdę nie wiem co mogłabym o nim powiedzieć. To trzeba po prostu przeczytać
* Jace Herondale - pomimo całej swojej sarkastycznej otoczki jest całkiem wrażliwy (i zabawny). To dobra osoba, którą po prostu uwielbiam... No i przydałby mi się jakiś domowy tłumacz. Przystojny.
* Jem Carstairs - chociaż shippowałam Wessę, to on skradł moje serduszko. Serio, był przemiłym, uprzejmym i w dodatku odważnym człowiekiem. To jak się poświęcił dla bliskich... Aah, może po prostu powiem, że był świetny.


3. Czy kochałaś kiedyś postać, a potem zaczęłaś ją nienawidzić?

Jest coś takiego w książkach, co osobiście nazywam twistem i co szczerze uwielbiam.
Udaje się to tylko nielicznym autorom, ale jeśli zrobią to dobrze, podbijają tym moje serduszko.
Nie chcę niczego tutaj spojlerować, dlatego osoby, które nie doczytały Dotyku Julii proszone są o przewinięcie dalej. Dziękuję :3

* * * * * * * 

Jak pewnie domyślają się ci, którzy pozostali, chodzi mi o Adama.
Na początku można powiedzieć, że go crushowałam: był dla mnie takim trochę ideałem, księciem, który pojawił się, by ocalić Julię. 
Natomiast Warner wydawał mi się potworem, takim trzydziestoletnim facetem (przypominam, że tak naprawdę miał nieco ponad 20) podobnym do prezydenta Snowa.
Jeszcze nigdy w życiu tak się nie myliłam.
Serio: zobaczmy co stało się potem z Adamem. Okazało się, że jest samolubny (chociaż trochę) i jedyne o co dba to rodzina - na resztę ma wywalone (co może być dobre, ale nie w tym wypadku). Chciał, by Julia była tym, kogo on sobie wymarzył - idealną cichą dziewuszką, pełną dobra.
A ona taka nie była. Pozostała sobą i dzięki temu była w pewnym sensie idealna. I potrzebowała Aarona, jednocześnie nie potrzebując nikogo, bo odkryła, że jest silna.
*moje zdania są skomplikowane i zawierają mnóstwo powtórzeń, ale nie zwracajcie na to uwagi*
A sam Warner? Okazało się, że jego dusza jest piękna, pomimo tych wszystkich blizn.
Między innymi za to kocham tę trylogię najbardziej na świecie.
Każdy może się mylić, dlatego nie powinniśmy od razu wszystkich oceniać i skreślać.


4. Największa/najdłuższa książka na Twojej półce.

 Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Może któryś Harry Potter? Lub Królowa Cieni? Pani Noc?
A może Brisingr
Któż to wie.


5. Najcięższa książka na Twojej półce.

Być może takie superspecjalne wydanie Hobbita.
Pamiętam jak w gimnazjum tachałam je do szkoły.
Brrr.
Na pewno ciężki jest ten Brisingr.


6. Czy masz jakieś książkowe plakaty?

Mam mapę Notry wygraną na fp Czerwonej Królowej.
(Zapomniałam ją powiesić. Oops).


7. Czy masz jakąś biżuterię związaną z książkami?

☆ mój 3 - letni naszyjnik z Kosogłosem
☆ wisiorek z napisem "Parabatai."
☆ jedną połówkę wisiorka z runą parabatai
☆ (zagubioną) bransoletkę z HGWDNP
[Herosowa Grupa Wsparcia dla Niedowartościowanych Pisarzy]
☆ bransoletkę z Darów Anioła wygraną przed premierą filmu w kinie
☆ coś czego nie pamiętam, ale wiem, że jest!


8. Twoje OTP?

Czemu te pytania są takie trudne i tak bardzo spersonalizowane?
Bo to tag.
A. No tak.
Jeśli ma być naprawdę sprawiedliwie pozwólcie, że wymienię kilka (w końcu OTP to wcaaaale nie ONE true pairing):

¤ Jace i Clary - może wam się to nie spodobać (znam mnóstwo osób, które jej nie cierpią), ale lubię Clary. Może na początku za bardzo dbała o swój własny interes, ale sama pewnie zrobiłabym tak samo. I myślę, że dała Jace'owi coś, co spowodowało, że stał się prawdziwy. Bez niej był otoczony jakimś murem, no i po prostu uwielbiam ich razem.

¤ Julia i Warner - kiedy są blisko nie muszą udawać i są po prostu sobą. Niby takie proste, a jednak piękne.

¤ Zuko & me
No błagam, kto tego nie shippuje? ;)
(ALE ponieważ to jeszcze nie kanon, wybieram Aelin i Sama ze Szklanego Tronu. To było coś cudownego).

Oczywiście jest też mnóstwo par, którym kibicuję - np. Emma i Jules, czy Kapitan i Cress z Sagi Księżycowej ~ ale żeby wiedzieć, czy staną się moimi OTP, muszę poczekać na kolejne tomy!


9. Ulubiona seria książek?

Jest to bardzo trudne pytanie i myślę, że odpowiedzi jest kilka (a może i nawet kilkanaście). Opowiem wam teraz o dwóch.

Saga Księżycowa jest w Polsce niezbyt znana - może dlatego, że tylko pierwszy jej tom został przetłumaczony na nasz język i wydany. W każdym razie jeśli chodzi o jej klimaty, skreślę je w kilku słowach: Umrzesz. Z . Zachwytu.
Matko kochana, jak ja się emocjonowałam przy tej serii (a został mi jeszcze ostatni tom!). To jest po prostu cudowne: jak czytasz te książki, a dopiero po skończeniu każdej z nich wyłapujesz jak cudowne są te motywy baśniowe i jak świetnie - w inny sposób niż tradycyjny - autorka wplotła je do serii. 
Ciągłe shippowanie, płacz i śmiech, śmiech poprzez płacz, genialni bohaterowie i akcja...
Mmm. Miód dla oczu czytelnika (gdybym lubiła miód. I mieć go w oczach).

Percy'ego Jacksona chyba nie muszę przedstawiać - a jeśli muszę, to powiem tylko tyle: herosi żądzą. 
Jeśli nie pasują ci klimaty tej pierwszej, "podstawowej" serii - Percy Jackson i bogowie olimpijscy, to i tak naprawdę polecam przeczytać - choćby dla Fandomu. ALE ponieważ sama w sobie ta seria jest genialna, to nie musicie się o to martwić.
Powiem tyle, że humor i geniusz wujcia Ricka kupił mnie już w podstawówce - i ciągle nie przestaję go podziwiać.


10. Ulubiony soundtrack z ekranizacji książki.

Opowieści z Narnii!
O p o w i e ś c i  z  N a r n i i!
Nawet nie wiecie ile razy go słuchałam i jak bardzo w nim zakochana jestem.
Jego klimat przenosi mnie w zupełnie inne miejsce, gdzie czuję się bezpiecznie i zupełnie... Cóż, jak w domu.
A w dodatku jest piękny (tak, poleciały łezki). Kocham go i bardzo polecam sobie przesłuchać.
Uwaga, kochani: zarzucam linkiem!

https://youtu.be/OXrI-ridCSg

^posłuchajcie chociaż tego, nie będziecie żałować C:


11. Książkowa historia, która według Ciebie powinna być kontynuowana.

Akademia Księżniczek, którą czytałam w dzieciństwie. Chciałabym zobaczyć co tam u Miri i jak poradziła sobie w stolicy. Pamiętam, że klimat tej opowieści był piękny i znałam ją prawie na pamięć.


12. Ulubiona powieść jednotomowa.

Bardzo lubię Fangirl, ale nie jestem pewna, czy nie znalazłoby się coś jeszcze fajniejszego.
W każdym razie historia opowiada o Cath, zapalonej czytelniczce takiej jak my, która w dodatku pisze popularne fafiction. Cytując lubimyczytac "Gdy bliźniaczki rozpoczynają naukę w college’u, ich drogi się rozchodzą – Wren nie chce już mieszkać z siostrą. Cath musi opuścić swój bezpieczny świat i stawić czoła rzeczywistości."
Książka bardzo mi się podobała, nie tylko ze względu na poruszany temat fangirlingu,  polecam przeczytać <3


13. Od kiedy czytasz książki?

Odkąd nauczyłam się czytać i w podstawówce założyli nam karty biblioteczne. Czyli długo.
Dziękuję za to mamie, która codziennie czytała mi Martynki, Kubusiepuchatki i inne takie ♡ Kochałam tamte chwile i ciągle pamiętam jej głos, gdy czytała oraz poszczególne fragmenty bajek, a nawet obrazy, które sobie wtedy wyobrażałam... Tak, już od dzieciństwa zostałam tym zainfekowana.


14. W którym domu Hogwartu jesteś?

Jestem w Gryffindorze.
Oczywiście posiadam skłonności do bycia aż do bólu miłą (za to jestem zbyt leniwa na Hufflepuff), a część znajomych, których pytałam twierdzi, że pasuje do mnie Ravenclaw.
Osobiście czuję, że w Gryffindorze byłoby mi najlepiej - chyba moją najmocniejszą cechą jest chęć obrony bliskich i poświęcenia się dla nich. Poza tym ładnie mi w czerwonym ;)
Ale w zasadzie spędzam dużo czasu na nauce, czytaniu i myśleniu. Wiem, że wiedza nie równa się mądrość... I takie tam. W każdym razie w Ravenclawie czułabym chyba zbyt wielką presję.


15. Jakość, której szukasz w książce.

Nie lubię, gdy muszę obiema dłońmi trzymać książkę, bo ona ciągle się zamyka.
I jak literki są zbyt małe, męczy mnie to.
A najbardziej boli mnie to, gdy grzbiet łamie się szybko i schodzą złote lub srebrne litery z okładki, pomimo dbania o nie.
Jeśli jednak pytanie dotyczyło zawartości książki, to każda może mnie zaskoczyć. Najlepsze są jednak te, które autorzy napisali z pasją, a nie na siłę - czyta się je wtedy o wiele lepiej C:


16. Ulubiony cytat z książki?

Puuf. Mam całe dwa zeszyty od cytatów. I jak tu wybrać jeden?

Tylko ludzie pozbawieni celu są nieszczęśliwi (Miasto Kości)

Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart. (Percy Jackson: Złodziej Pioruna)

Pan Janusz powiódł wzrokiem po zaśnieżonej równinie.
- Pewnie łąki wypalają - orzekł. - Jedziemy.
(Felix, Net i Nika oraz Trzy Kuzynki)


17. Ulubiona okładka książki.

Odkąd tylko zobaczyłam projekt oryginalnego wydania Pani Nocy, zakochałam się w nim.
Naprawdę, nawet nie potrafię sobie przypomnieć jak długo jej zdjęcie widniało u mnie na tapecie.
Byłam bardzo podekscytowana z tego, że wychodzi ta książka - a okładka tylko to potęgowała.
No błagam - jest prześliczna.


18. Akcja czy romans?

 Romanse są często o wiele ciekawsze od brutalnej lub nudnej akcji. Serio, potrafią zawierać całkiem przebiegłe intrygi.


19. Gdzie idziesz kiedy dzieją się smutne momenty w książce?

Zaraz, zaraz. To ja mam chodzić? *udaje przerażenie*
Ale teraz tak poważnie: nigdzie. Po prostu kręcę się po pokoju, przyciskam twarz do poduszki/pierwszej lepszej maskotki i myślę (a to się dobrze nie kończy).
Kiedyś jeszcze rzucałam książkami, ale to już moja tajemnicza przeszłość tajniaka.


20. Jak długo zajmuje Ci skończenie książki?

Kiedyś potrafiłam jedną lub więcej dziennie (o ile mogłam zostać cały dzień w domu).
Teraz idzie mi to oporniej, chyba przez stres związany ze szkołą. W każdym razie nadal potrafię szybko czytać, ale teraz rozwleka mi się to na 2/3 dni, bo przecież mam też jakieś obowiązki.
Jeśli książka jest wyjątkowo "sucha", mogę ją czytać nawet miesiąc (lub ponad pół roku. Jak Starcie Królów - które skończyłam paaarę miesięcy temu, ale ile mi się to rozwlekało to głowa mała).


21. Ile trwa Twój kac książkowy?

1 - 4 dni.


22. Najmniej lubiana książka?

Pewnie jakaś lektura z mnóstwem archaizmów.


23. Co Cię zachęca w postaci?

Skrywana wrażliwość, która nie ujawnia się od razu, przystojność, nie udawanie niczego, uwielbianie pizzy... Takie tam.
A tak serio to wszystko zależy od kreacji bohatera - jeśli jest ona przemyślana i zrobiona dobrze, a bohater MA jakąś przeszłość, to naprawdę dobrze się to czyta, nawet jeśli samego bohatera się nie lubi.


24. Co Cię odrzuca w postaci?

Bycie Mary Sue, ale tak perfidnie (bo schematy potrafią być fajne).
I gdy wszystko mu się udaje, chociaż robi same głupoty, a potem zostaje uznany za bohatera.


25. Powód dla którego zaczęłaś pisać o książkach?

Chcę być bogata, współpracować z wydawnictwami i jeść mnóstwo pizzy.
A tak na serio po prostu dać coś od siebie.


26. Przerażająca książka.

Z tego co widzę, ten tytuł jeszcze się później przewinie (robię nie po kolei), ale to będzie GONE.
Nie zrozumcie mnie źle. Naprawdę lubię GONE - chociaż zaczęłam czytać te książki w podstawówce, a dwa ostanie tomy skończyłam w pierwszej liceum (w gimnazjum chyba nie czytałam żadnego), to nie porzuciłam serii i naprawdę zależało mi na poznaniu zakończenia. Polubiłam tu paru bohaterów i bardzo emocjonowało mnie czytanie oraz kibicowanie większości postaci.
ALE. Świat GONE to jeden z najbardziej przerażających z jakimi przyszło mi się spotkać. To zmutowane robale, umierające dzieci, odcięte od świata, brak miłosierdzia, głód i różne okropne choroby, Gaiaphage...
A w dodatku mocno niepokojące postaci.
Pamiętacie Małego Pete'a? Tego czterolatka, brata Astrid?
Mało która postać mnie tak przerażała jak on.
To znaczy - przez pierwsze tomy wydawał mi się całkiem w porządku - w końcu był tylko dzieckiem i to w dodatku chorym.
Ale kiedy minęły 3 lata i trafiłam do liceum coś się zmieniło. Wtedy już u mojego brata zdiagnozowano autyzm.
I znowu - nie zrozumcie mnie źle.
Mój braciszek jest naprawdę kochany - to przecudowne dziecko i po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że mógłby być taki jak momentami był Pete (który też chorował na to samo). To właśnie dlatego uderzyło mnie zachowanie bohatera GONE - to jak okaleczył Taylor, jaki cały czas był... Cóż, dziwny.
Jakby zbyt dorosły do swojego ciała.
Brrr.
W gruncie rzeczy był przecież tylko dzieckiem i to w zasadzie po tej dobrej stronie. Ale i tak przecież coś w nim sprawiło, że poczułam strach.


27. Ostatnia książka, która sprawiła, że się popłakałaś.

Królowa Cieni.


28. Ostatnia książka, której dałaś 10 na 10 gwiazdek.

Chyba Pani Noc, chociaż czytałam ją w wakacje.


29. Ulubiony tytuł książki.

Zawsze podobała mi się Teoretycznie Możliwa Katastrofa, bo brzmiała tak tajemniczo i mądrze. 
A ostatnio lubię Czary Marigold - ten tytuł jest po prostu magiczny (jak cała ta historia!).


30. Ostatnia książka, którą przeczytałaś?

Pan Tadeusz.
Epopeja narodowa, znana także jako epopowa narodeja (pozdrawiam Tomka).
Czytało się dość lekko, z wyjątkiem fragmentów których nie rozumiałam (wiedziałam, że coś czytam. Tylko nie wiedziałam co) - np epilogu.

31. Książka którą obecnie czytasz?

Ever After High - Kraina Czarów 
(W zasadzie to już skończyłam, ale kiedy zaczynałam pisać ten tag, była prawie cała nieprzeczytana!)


32. Ostatnia książkowa ekranizacja, którą obejrzałaś.

Alicja po drugiej stronie lustra!
Nie czytałam wprawdzie książki, ale ekranizacja (jeśli to była ekranizacja. Kto wie!) bardzo mi się podobała!
Przyjaźń Kapelusznika i Alicji jest piękna.


33. Książkowa postać, z którą zawsze chciałaś porozmawiać.

Pewnie byłby to Dumbledore, Ollivander (żeby był przy tym, gdy wybierałaby mnie różdżka i powiedział jaka to niezwykła jestem... Może nawet by mnie czegoś nauczył i byłabym wytwórcą różdżek!), o moich książkowych crushach nawet nie wspomnę...
Oh, no i Saphira!


34. Autor, z którym zawsze chciałaś porozmawiać.

Dawniej marzyłam o spotkaniu Rowling lub Riordana.
Kiedy się tak teraz zastanawiam, myślę, że może najbardziej chciałabym pomówić z Lucy Maud Montgomery (ale to troszkę nierealne). Powiedziałabym jej jaka była odważna i co dały mi jej książki.


35. Ulubiona przekąska podczas czytania książek.

Każda?
Która łatwo nie ubrudzi mi książki.


36. Książkowy świat, w którym chciałabyś żyć.

Obóz Herosów brzmi super, ale odpada. Za bardzo musiałabym się martwić o swoją rodzinę (i o to, czy podczas wypadu na miasto nie pożre mnie jakiś pomniejszy potwór).
Pewnie moja odpowiedź powinna brzmieć Narnia, Alagaesia lub świat Harry'ego Pottera, ale ostatnio zainteresowała mnie Kraina Czarów.
W tym tygodniu obejrzałam Alicję po drugiej stronie lustra, Ever After High w Krainie Czarów i przeczytałam Krainę Czarów (też z uniwersum EAH). Chcę też poznać oryginalną opowieść, której na razie nie znam, więc jeśli coś w mojej wypowiedzi nie będzie się z nią zgadzać, to przepraszam.

Kiedy byłam młodsza bardzo obawiałam się tego miejsca, pełnego dziwnych pułapek i wariatów. Jednak dopiero teraz zauważyłam jak genialne ono jest. Nawet nie wiem od czego zacząć - może po prostu powiem co mnie w nim zauroczyło.
Wszystkie niesamowitości, które stworzyć musiał ktoś ze wspaniałą wyobraźnią.
To, że nic tam nie jest oczywiste i odpowiedzi mogą być bardzo zaskakujące.
Nie ma w niej rzeczy niemożliwych, a marzenia są czymś, do czego trzeba dążyć.
Jest wiele różnych postaci, które są jednocześnie dziwne i cudowne, a każda z nich ma znaczenie.
Uwielbiam także postać Kapelusznika, który jest po prostu szalony (i genialny).
Mogłabym wiele o nim opowiadać, ale na sam koniec powiem tylko to, co mnie uderzyło w filmowej wersji Po drugiej stronie lustra. On wiedział, że Alicja nie jest już sobą, że "prawdziwy" świat ją zmienił, może nawet trochę złamał. Nie chciał jej widzieć, bo to kim się stała było czymś przykrym, a on przecież tęsknił za kimś zupełnie innym, kto by mu uwierzył.
Prawdziwy świat stara się nas złamać i tylko od nas zależy czy mu się to uda, czy przełamiemy się i pozostaniemy sobą, nawet jeśli będziemy zmuszeni ustąpić.
Może nie chciałabym żyć w Krainie Czarów, ale wizyta tam mogłaby mnie odmienić.


37. Książkowy świat, w którym nie chciałabyś żyć.

Świat Więźnia Labiryntu był przeokropny.
Ten z "Jutra" też.
Ale wiecie co?
Nic nie przeraziło mnie tak bardzo jak kanibalizm i martwe dzieci (zabite przez inne dzieci) w GONE.


38. Ostatni raz kiedy wąchałaś książkę?

Ostatnio wąchnęłam sobie "Kordiana" i nie skończyło się to dobrze.
Ah te rozlatujące się, dziwnie pachnące książki z biblioteki szkolnej :')


39. Dziwne sposoby obrażania użyte w książkach.

Przychodzi mi na myśl tylko Percy i Glonomóżdek oraz jakiś tekst o kosmicie z czegoś innego...


40. Czy tworzysz jakieś swoje teksty?

Publikuję trzy fanfiction, a do tego dochodzą niedokończone teksty, które mam w wersjach papierowych lub elektronicznych.


41. Ulubiony przedmiot magiczny.

Zawsze chciałam spróbować Transmutacji, ale musiałabym sobie posiedzieć w Hogwarcie, żeby mieć pewność.
Ma ktoś może jakiś Zmieniacz Czasu na zbyciu?


42. Twoje miejsce w drużynie Quidditcha?

Szukający brzmi dobrze - no wiecie: trzymanie się z dala od wszystkich, gonienie małej piłeczki i bycie bohaterem meczu... Ale unikanie wszystkiego, zawrotna prędkość i spadek z dużej wysokości już nie brzmią tak dobrze.
Może zostanę przy Pałkarzu?


43. Nazwa piosenki, którą łączysz z jakąś książką?

Cały soundtrack stworzony do Maybe someday właśnie z nią. Nic więcej mi się nie przypomina, ale pewnie jest więcej takich piosenek.
(Mam! Everything at once i Hall of Fame, które słuchałam przy czytaniu Najmroczniejszych mocy Kelley Armstrong. A piosenki Fall Out Boy przywodzą mi na myśl książki Ricka).


44. Ulubiony podryw na książkę?

Hm.
Niech po prostu ktoś mi ją da?


45. Czy użyłaś go kiedyś?

Oczywiście. Jestem dobrym przyjacielem i cały czas daję sobie książki ^^


46. Jak dużo książek posiadasz?

Wiecie co? Policzyłam je dla was.
Wyszło 215 (tych, do których mogłam dosięgnąć).


47. Kogo tagujesz?

Was wszystkich - czujcie się przeze mnie otagowani!


Oczywiście za nominację dziękuję kochanej Martince.
(Masz ode mnie wirtualnego przytulasa) ♡


Koniecznie dajcie znać co sądzicie o moich wyborach?
Może w którymś punkcie odpowiedzielibyście tak samo?
Chętnie poczytam C:

Nox,
- A.



Udostępnij ten wpis

środa, 9 listopada 2016

Królowa Cieni, czyli Aelin powraca w wielkim stylu

 
  843 strony. Dwa dni.
  Pięć herbat.
  I ciągły strach o to, że ktoś w tej książce zginie.
 
  To właśnie zafundowała mi Królowa Cieni Sarah J. Maas, czwarta część Szklanego Tronu.
 
opis (można sobie przewinąć):
Sarah J. Maas wznosi się na wyżyny w pasjonującym czwartym tomie bestsellerowej serii Szklany Tron!
Celaena Sardothien do tej pory traciła wszystkich, których kochała. Zamordowano jej rodziców, jej ukochany, Sam, także zginął w męczarniach. Jej przyjaciółka, Nehemia, poświęciła życie, by Celaena mogła odkryć swoje dziedzictwo i pójść za przeznaczeniem… Ale dość tego. Teraz, gdy okiełznała już swoją moc, nadszedł czas na zemstę. Dziewczyna znana do tej pory jako Zabójczyni Adarlanu zniknęła – narodziła się Aelin Ogniste Serce, królowa podbitego przez Adarlan Terrassenu.
Nadszedł czas walki o wszystko, co ważne. Aelin wraca do Adarlanu, by zemścić się na tych, którzy skrzywdzili jej bliskich, odzyskać tron i stanąć twarzą w twarz z cieniami przeszłości. A przede wszystkim po to, by chronić tych, którzy jej pozostali.
Przed nią zadanie prawie niemożliwe do wykonania. Jej przeciwnicy mają po swojej stronie mroczne siły, a Aelin w Adarlanie pozbawiona jest swojej magii, która pozwala jej władać ogniem. Może jednak liczyć na swoich towarzyszy – kuzyna Aediona, Chaola, Lysandrę i przede wszystkim na Rowana. Rowana – walecznego księcia-wojownika Fae, jej carranama, bratnią duszę – do którego zaczyna żywić coraz bardziej płomienne uczucia.
Mroczne bestie i magiczne moce, szalona namiętność i pragnienie zemsty. Sarah J. Maas w czwartym tomie bestsellerowej serii Szklany Tron porywa i zaskakuje jeszcze bardziej niż do tej pory.
  Mamy więc Aelin i resztę jej dworu, którzy przebywają w stolicy i są zaplątani w masę intryg, z których muszą się wyplątać (i przeżyć).
  Dodatkowo pojawiają się też rozdziały z perspektywy Manon, Doriana oraz nowej bohaterki, Elide.


  Plusy:
  Książka mnie wciągnęła. Nie bez powodu poświęciłam jej półtorej dnia (z przerwami na jedzenie, kichanie i sprzątanie pokoju) i mnóstwo emocji. Nie bez powodu martwiłam się o każdą postać, zupełnie jakby chodziło o członka mojej rodziny.
  Nie bez powodu byłam dumna z tego, kim stała się Manon i kim została Aelin oraz jej przyjaciele.
  W dodatku podobała mi się narracja. Ciągłe przeskoki do opisów oczami Manon przeszkadzały mi na początku poprzedniego tomu - tu nie miałam już z tym żadnych kłopotów, a nawet cieszyłam się na ten zabieg.
  Wielowątkowość należy do plusów tej serii.
  Spodobało mi się także pojawienie się Elide, zupełnie nowej bohaterki.
  I przemiana jaką w moich oczach przeszła Lysandra, kurtyzana dobrze znana nam z Zabójczyni (i tego, że chciałam ją wtedy rozszarpać, chociaż przeczuwałam, że jest inna i Sam lubi ją z jakiegoś powodu). Naprawdę. Kocham Lysandrę całym serduszkiem i chciałbym być tak dobrą aktorką i osobą jak ona.
  Asterin jeszcze bardziej urosła w moich oczach, a z jakiegoś powodu Dorian trochę zmalał (pod koniec. Ale nie będę spojlerować, każdy może odebrać pewną scenę inaczej. Nadal lubię Doriana!).
  Znienawidziłam Ardobynna (błagam, powiedzcie, że dobrze napisałam jego imię) do reszty - jak widzicie: same plusy.
  Książka zaskakiwała mnie kilka razy, a Aelin zawsze miała parę asów w rękawie po to, by mnie oczarować.


  Minusy:
  Mam wrażenie, że niektóre rzeczy w tej książce to jakiś żart.
  Dopatrzyłam się nawet pewnej zależności: pierwsi ukochani naszych bohaterów muszą być martwi, by potem oni mogli znaleźć sobie kogoś innego.
  Jak Aelin i Sam.
  Rowan i ta kwiaciarka.
  Dorian i Sorscha.
  Lysandra i... Eee... No, wiecie o co chodzi.
  Módlmy się tylko, żeby Chaola nie spotkało to samo.
  I każdego innego bohatera, bo mam już tego dosyć.
  I jak już jesteśmy przy tym, czy tylko ja mam wrażenie, że koło Aelin kręci się zbyt dużo adoratorów? Zupełnie jakby Sarah chciała wpakować do książki jak najwięcej testosteronu, a teraz nie mogła się z tego wyplątać.
  Kochałam Sama. Serio.
  Chaol też przez pewnien czas był dla mnie wspaniałym bohaterem. A teraz przypomina mi jakąś chodzącą porażkę z nielicznymi zaletami. Gdzie twoje wieczne uczucie do Celaeny, Chaol? Walić te bzdury o tym, że to była inna osoba niż teraz. Może i tak. Ale co z twoim uczuciem? ODDAJCIE MI CHAOLA, BO TA KOŃCÓWKA, W KTÓREJ PRAWIE BYŁ SOBĄ MI NIE WYSTARCZY.
  I Rowan. W Dziedzictwie Ognia przeżywałam prawdziwy fangirling kiedy tylko się pojawiał. Teraz zaczął przypominać mi wiernego pieska swojej pani, zupełnie jakby ktoś zabrał ważną jego część. Chociaż nie czułam się tak przez całą książkę, to jestem tak ODROBINKĘ zawiedziona.
  A tak bardzo go polubiłam.
  Ale może to tylko takie wrażenie, które zniknie po przeczytaniu piątego tomu! (oby. Błagam).
   Nie przeżyłam też tak silnych emocji jak podczas czytania Zabójczyni, czy Dziedzictwa Ognia, ale to możemy zwalić na moje przeziębienie. Jestem teraz jak chodzące zombie, łaknące książek.
 
  Podsumowanie:
  Jeśli istnieje jeszcze na świecie ktoś, kto nie przeczytał tej serii, niech się nie waha. Historia zawarta w Szklanym Tronie i następnych tomach to coś, co warto znać i co warto przeżyć.
  Te książki zapewniają masę emocji i z każdym tomem rozkręcają się coraz bardziej.
  Chociaż przygodę z bohaterami Szklanego Tronu zaczęłam trzy lata temu (2013 rok, czyli czasy prehistoryczne), to nie żałuję ani minuty czekania na kolejne wieści o ich losach i ani sekundy poświęconej na zgłębianie ich przygód.
  Może nie każdy się ze mną zgodzi, ale ja mogę tylko powiedzieć, że naprawdę warto.


  Ocena:
  9,5/10
 
Uwagi: 
(Lubimyczytac podaje, że książka ma jednak 848 stron, ale cii. Te puste się nie liczą)
Tylko takie zdjęcie udało mi się znaleźć, mam nadzieję, że nie jest zbyt tragiczne.


Nox,
- A.


Udostępnij ten wpis

wtorek, 16 lutego 2016

Lumos!


  *Wyobraźcie sobie, że macham teraz do was gdzieś z innej części Polski*
  Cześć! Co u Was? C:
  Jeszcze nie uciekliście? Dobrze.
  W takim razie chyba mogę się przedstawić.
  Jestem Angelika, ale często ludzie zwracają się do mnie Endżi, Ężi Ążi, Angela lub Wiecznie Głodna (to ostanie zmyśliłam, ale naprawdę jestem głodna).
   Książki i seriale dla mnie mają własne życie, pełne śmierci głównych bohaterów, tęczowych zakończeń i mnóstwa łez.
  I w zasadzie ten blog powstał z kilku powodów.
  Po pierwsze czasem każdy z nas potrzebuje zacząć coś nowego, czemu będzie poświęcał czas i co będzie sprawiało mu radość. Takie miejsce, w którym może wyrazić swoje myśli, mając świadomość tego, że ktoś inny może to przeczytać.
  Po drugie kocham książki od tak dawna, że naprawdę nie wiem czemu jeszcze nigdy nie pisałam takiego bloga i jakim cudem założenie go zajęło mi tak wiele czasu.
Blog będzie po prostu moim Pałacem Myśli (zaleciało Sherlockiem xD), gdzie pojawiać się będą posty związane z moją fangirlowską naturą: recenzje książek, opisy seriali i filmów, które ostanio obejrzałam, a także fan fiction lub krótkie opowiadania oraz wszelkie rzeczy, które przyjdą mi do głowy.
  Być może dzięki temu blogowi nauczę się nawet systematyczności i pisania ciekawych postów. Kto wie!
   Wiem, że ten post powitalny wyszedł dość marnie, ale postaram się, by z każdym następnym było coraz lepiej!

  Nox,
- A.

Udostępnij ten wpis
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.