niedziela, 8 stycznia 2017

W ramionach gwiazd, czyli wracamy na (kosmicznego) Titanica

Znacie Titanica? A może kiedyś słyszeliście o takim filmie? Jeśli nie, to nie wiem na jakiej planecie się chowaliście.
  Być może gdzieś w kosmosie, razem z Lilac i Tarverem, ponieważ ta dwójka chyba o nim nie słyszała.
  Oboje są pasażerami Ikara, statku kosmicznego, który na zawsze odmieni ich życie. A właściwie jego katastrofa.
  Brzmi znajomo?
  I tak i nie. Ponieważ akcja W ramionach gwiazd skupia się na tym, co wydarzyło się później. A autorki zamiast odświeżyć znaną nam historię, podały coś zupełnie nowego. Historię, która pozwala ci lecieć i spadać razem z nimi.
  Taka właśnie jest ta książka - jak lot poprzez kolejne strony, kiedy wciąż pragniesz poznać ją w całości.

 
opis:

(tu powinien być wycięty cytat, którego się pozbyłam, bo nic nie wnosi i w dodatku myli)
Ikar, największy prom kosmiczny w całej galaktyce, rozbija się podczas rejsu. Jedyni ocaleni to Lilac – córka najbogatszego człowieka w całej galaktyce, i Tarver – młody bohater wojenny, który nie należy do elity. (Ale jest dosyć rozpoznawalny w mediach). Muszą zjednoczyć siły, by wrócić do domu i rozwiązać zagadkę tajemniczych wizji, jakie zaczynają ich nękać. (Przed tym powrotem do domu, oczywiście).
Wkrótce rodzi się między nimi uczucie. Jednak w świecie, z którego pochodzą, ich związek jest skazany na potępienie.
(Mało powiedziane. I w zły sposób).
Czy mimo to nadal będą chcieli opuścić planetę? (Serio to ma być ich największe zmartwienie?)

źródło opisu: http://www.znak.com.pl/ ft. ja

Plusy:

Rozdziały przeplatane są urywkami z przesłuchania Tarvera, które wręcz pokochałam. Serio, nie mogłam się ich doczekać, tak dobrze (i wiarygodnie) były napisane.
  Poza tym cała książka jest naprawdę przyjemna. Nieźle się bawiłam podczas czytania (chociaż nie można jej nazwać zabawną) i przez prawie całą opowieść towarzyszył mi dreszcz niepokoju, momentami wręcz strach. Wywoływanie emocji mamy tu więc na plus (chociaż w scenie finałowej na tej planecie jakoś mi tego zabrakło, ale późniejsza postawa głównej bohaterki chyba mi to rekompensuje).
  Tarver i Lilac przedstawieni są naprawdę fajnie, polubiłam ich i to jak się zmieniali podczas tych wszystkich wydarzeń.
  Książka jest napisana w taki sposób, że czytanie naprawdę sprawia przyjemność i pozwala oderwać się od szarej codzienności.

Minusy:

Cóż, jest ich w zasadzie mało. Gdzieniegdzie brakowało mi szczegółowych opisów chyba przede wszystkim uczuć (na przykład kiedy Tarver był chory, a Lilac się wyszystkim zajmowała). Albo jedna z końcowych scen w tym domku, a w zasadzie pod nim (nie będę spojlerować) - zdecydowanie brakowało mi lepszego opisania finału.
  Oczywiście do tego wszystkiego dochodzi początkowe ogromne podobieństwa do Titanica. No wiecie - bogata [i ruda] dziewczyna (Rose/Lilac) i chłopak z ludu (Jack/Tarver), chociaż przez różnice klasowe nie mają szans na związek, stawiają czoła wielkiej katastrofie, która ich odmienia. Tym razem jednak to wydarzenia po tej ogromnej tragedii kształtują naszych bohaterów, a w dodatku gdzieś w połowie książki dochodzi nowy, ciekawy wątek.
  Kolejnym minusem jest to, że... Nie martwiłam się aż tak o bohaterów. Gdyby to było na przykład Jutro lub inna taka książka, brakowałoby im jedzenia, albo spotykałyby ich jakieś nieszczęścia - gorsze niż strata manierki do filtrowania wody. Jeśli to ma być przetrwanie, to trochę dziwne jest to, że nigdy nie głodowali... (No tak, jedli trawę i znajdowali racje żywnościowe, ale...). W każdym razie wszystko wyglądało na zbyt nieprawdopodobne.
  No i brakowało mi informacji o tym co dokładnie Tarver robił w tym wojsku i czym zasłynął. Naprawdę czekałam, aż to dokładnie opowie Lilac (chociaż na pewno znała jego historię jak wszycy - prócz CZYTELNIKÓW), a jedyne co dostałam to przebąknięcie dziewczyny, że przypadkiem uratował stację czy coś i już jest sławny. Agh, a gdzie szczegóły? No cóż, nie można mieć wszystkiego.


Podsumowanie:

Tym razem czytanie zajęło mi nieco ponad dwa dni (a w międzyczasie oglądałam sobie jeszcze godzinami Arrowa), ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że książka podobała mi się. I to bardzo.
  Brak mi było czegoś takiego - lektury, przez którą będzie się płynęło i która odblokuje mój czytelniczy zastój. Chociaż książkę skończyłam czytać wczoraj, to do tego momentu przeczytałam już trzy inne. I to przed piętnastą.
 

Ocena: 9/10

Nox!

- A.

Udostępnij ten wpis

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.